Para: Leoncesca (Leon+Francesca)
Autorka: Elsa
Ograniczenia wiekowe: brak
Kategoria: Obyczajowe, romans
Stawiając ostatni krok na scenie otworzyła oczy i usłyszała rozbrzmiewającą muzykę. Włoszka wiedziała, że musi dać z siebie wszystko i dostać się do finału tego konkursu. Była wielką fanką całego musicalu, ale najbardziej wielbiła głównego bohatera, którego grał Leon Verdas. Francesca zaśpiewała piosenkę głównej bohaterki granej przez Ludmiłę Ferro. Kończąc swój utwór zeszła ze sceny czując euforię. Miała wielką nadzieję, że przejdzie do finału. Już sobia wyobrażała, że wchodzi na scenę i śpiewa piosenkę Ludmiły, En mi mundo. Teraz zostawało jej czekać na wyniki.
***
Leon słuchał jej występu. Mimo, że jej akcent nie był naturalny, śpiewała naprawdę pięknie.Wiedział, że gdyby on był jurorem, Francesca napewno by wygrała! Niestety nie miał jeszcze szansy się z nią spotkać. Oboje tego chcieli. Było pewne, że Francesca jest jego wielką fanką. Ze zniecierpliwieniem czekał na wyniki. Chciał, by Włoszka przeszła do finału, a najbardziej, aby wygrała! Wiedział również, że konkurencja będzie ostra.
***
Ahora sabes que
Yo no entiendo
Lo qué pasa
.....
Nada puede pasar
Voy a soltar
Todo lo qué tengo
¡Nada me detendra!
Francesca ćwiczyła w sali tanecznej. Pod drzwiami stał Leon Verdas i słuchał jej anielskiego głosu. Marzył, by zaśpiewać z nią, chociaż jeden raz. Francesca, nie wiedząc, kto stoi pod drzwiami, ćwiczyła dalej. Musiała wygrać. Po chwili, zmęczona, opadła na krzesło. Chwilę później postanowiła zakończyć dzisiejszą część ćwiczeń. Otworzyła drzwi wyjściowe, a w nich stał Leon. Poczuła, że jej sny się spełniają. Po kilku sekundach otrząsnęła się.
- Co... co ty tu robisz?? - spytała
- Emm... przyszłem ci powiedzieć... no... że... przeszłaś do finału! - było to prawdą, rzeczywiście organizatorzy konkursu kazali mu powiadomić o tym Francescę.
- Co?? To... to super! Dzięki, dzięki, stokrotne dzięki!!! - Przytuliła go, a on nie miał nic przeciwko.
- Ale... ja miałem tylko ci to powiedzieć. Podziękuj sama sobie, że masz taki talent - odpowiedział Leon. Chciał, by ta chwila nigdy się nie kończyła, lecz szybko przerwał im głos wołający Francescę:
- To moja przyjaciółka - wyjaśniła - muszę iść
Wyszła. Zostawiła go samego w sali. Będę czekał - pomyślał. Chwilę później wyszedł z sal, rozpromieniony, wesoły, jak nigdy.
***
Francesca poszła de Leona z prośbą o pomoc w nauce śpiewu. Umówili się tego samego dnia, po obiedzie na mieście. Francesca nie poszła na obiad, przez godzinę stała przed lustrem, przygotowując się na "spotkanie". W końcu była gotowa. Doszła na miejsce. Potem chwileczkę poćwiczyli, lecz Leon szybko uznał, że Fran jest już gotowa na finał konkursu. Zostało im dużo czasu, postanowili go wykorzystać:
***
I tak oto nadszedł dzień finału. Lecz czasem los sprawia, że ludzie tracą swe jedyne szanse. Jest to uczucie przykre, lecz każdy upadek podnosi ludzi z jeszcze większą siłą. A czasem nawet sprawia, że ktoś spełni inne marzenie...?
Francesca silnie przygotowywała się do dzisiejszego, najważniejszego dla niej dnia w życiu. Stała już za kulisami, wiedząc, że za chwilę ona wyjdzie na scenę. Co prawda była lstatnia, lecz czas biegł jak szalony. Wtedy podszedł do niej jeden z organizatorów konkursu oznajmiając, iż zaraz jest jej występ, że ona za chwilę wyjdzie na scenę. Włoszka była bardzo szczęśliwa z tego powodu. Lecz nagle usłyszała niespodziewany dzwonek w telefonie, dzwoniła do niej matka.
- Halo? O co chodzi mamo?
- Francesco... chodzi o to, że...
- Co się stało? Nie strasz mnie!
- Chodzi o to, że... twój tata...
- Co? Co z nim?
- On... miał... wypadek samochodowy...
- Jest w szpitalu??
- Był... bo... widzisz... on... on umarł.
- Co?? Jak to?? To, to niemożliwe - łzy napłynęły dziewczynie do oczu, po chwili cała płakała
- Francesco, nie przejmuj się. Teraz masz swój czas, musisz wygrać ten konkurs i spełnić marzenia. Twój tata tego by pragnąl - abyś wygrała, abyś była szczęśliwa. Oglądam w telewizji konkurs, zaraz ty będziesz na scenie. Nie martw się o tatę. Ciesz się występem - pocieszała ją mama
- Dobrze... dobrze, postaram się.
- Powodzenia.
- Dziękuję.
- A teraz... Francesca!! Zapraszamy na scenę! - krzyknął organizator
Francesca wyszła na scenę, lecz cała zalana łzami. Nie widziała miny Leona, który nie wiedział, co się dzkeje. Zrozumiał tylko, że Francesca nie zaśpiewa w tym stanie. Nie wiedział, co robić. Wtedy włączyli podkład muzyczny do En mi mundo, lecz dziewczyna nie zaśpiewała. Muzyka leciała, a Francesca stała w miejscu, jedynie płacząc.
Wtedy Leon wstał z miejsca na widowni i poszedł do dźwiękowca każąc mu włączyć inną płytę
- Włącz trójkę, dobra?
Francesca stała na scenie, czując wzrok widowni na sobie. Jednocześnie nagrywała ją kamera. Nagle... muzyka ucichła. A potem usłyszała coś zupełnie innego. Podemos, czyli to, co śpiewała Ludmiła z Leonem. Chwilę później wszystko wydało się jasne. Zobaczyła Leona jadącego na takiej samej huśtawce jak na koncertach, nad widownią w stronę sceny
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta escultor
Tan solo soy, lo que soy...
I tutaj wziął Francescę na huśtawkę i podał jej mikrofon. Zaczęła śpiewać
Las estrellas no se leer
Y la luna no bajare
No soy el cielo, ni el sol
Tan solo soy...
I razem zaczęli śpiewać:
Pero hay cosas que si se
Ven aqui te mostrare
En tus ojos puedo ver
Lo puedes lograr
Prueba imaginar
Podemos pintar
Colores al alma
Podemos gritar
Ieee
Podemos volar
Sin tener alas
Ser la letra en mi cancion...
No es el destino
Ni la suerte que vi no por ti
Lo imaginamos
Y la magia te trajo hasta aqui...
Podemos pintar,
Colores al alma
Podemos Gritar
Ieee
Podemos volar
Sin tener alas...
Ser la letra en mi cancion...
Y tallarme en tu voz...
- Dziękuję - wyszeptała ze łzami w oczach, lecz tym razem z radości.
- To ja ci dziękuję, że mogłem zaśpiewać z tobą - odpowiedział.
Dalej, mogło nastąpić tylko jedno. Nie liczyła się widownia, ani kamera. Nie liczyło się to, co myślą inni. Ta dwójka osób na huśtawce nad sceną się kochali. Pocałowali się. Widownia zaczęła klaskać, lecz ani dla niej, ani dla niego, nie miało to większego znaczenia...
Od autorki: To jest mój pierwszy OS, który pisałam. Właściwie drugi, bo jeden, który pisałam na konkurs był już prawie skończony, lecz się skasował ;c. Jak to wcześniej ujęłam "Czasami los..." Tak właśnie wtedy było. Ale teraz nie czas, by się rozczulać. Powiem szczerze, że najbardziej spodobał mi się finał, a Wam?
Besotki xx
Super!!!!!
OdpowiedzUsuńbomba <3333333
OdpowiedzUsuńnie jestem za leonescą,ale rozdział super i zapraszam do mnie ♥
OdpowiedzUsuńZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA NA MOIM BLOGU http://tomas-i-viola.blogspot.com/ ♥
OdpowiedzUsuń